Finanse

Wojna w Ukrainie. Nie ma powodów do paniki, złoty bezpieczny


Społeczeństwo polskie obawia się wojny. Kupujemy na zapas benzynę, wymieniamy złotówki na inną walutę, pobiegliśmy do urzędu po nowy paszport. Sytuacja za naszą wschodnią granicą daje oczywiste powody do niepokoju, ale czy należy się bać? Czy jakiekolwiek działania podyktowane emocjami są wskazane?

Nieprzemyślane działanie pod presją, szczególnie gdy chodzi o pieniądze, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Limity paliwa na stacjach benzynowych czy brak gotówki w bankomatach nie są bezpośrednio spowodowane kryzysem w Ukrainie, ale zamieszaniem związanym z niepotwierdzonymi informacjami.

Oblężenie stacji benzynowych, banków czy kantorów w jakiejkolwiek innej sytuacji skutkuje niedostępnością tych dóbr.

Dolar czy euro za złotówkę?

Podobnie jest w przypadku złotego. Wielu Polaków przypomniało sobie o czasach, gdy polska waluta była niewiele warta. Do łask wróciły zatem kantory, gdzie ludzie wymieniają złotego na dolary czy euro.

Kantory i platformy wymiany walut przyznają, że w ostatnich dniach widać wzmożoną aktywność klientów.

– Nasi użytkownicy wymieniają teraz złotego głównie na dolara, ale też na euro. Zainteresowanie amerykańską walutą wzrosło w ostatnim czasie prawie trzykrotnie, a europejską blisko dwukrotnie – wskazuje w rozmowie z money.pl Piotr Kiciński, wiceprezes Cinkciarz.pl.

Czy posiadanie obcej waluty wobec spadającego kursu złotego rozwiązuje problem? Eksperci są zgodni. Miałoby to sens, gdyby spadek wartości złotego był długotrwały. Zdaniem ekspertów nam to nie grozi.

Eksperci uspokajają

Ekonomiści uspokajają jednak, że jak pokazuje historia, po osłabieniu waluty następuje jej wzmocnienie, a wahania kursu w dużej mierze spowodowała masowa zamiana złotówek na euro i dolary przez zwykłych obywateli, ale i spekulantów na rynkach finansowych.

Zdaniem specjalistów od rynków finansowych najlepszym rozwiązaniem jest zachowanie spokoju. Przyznają, że wojna w Ukrainie uderzyła w złotego, ale jest to tylko przejściowa sytuacja. Podkreślają, że Narodowy Bank Polski czuwa, a zgromadzone przez lata potężne rezerwy walutowe zapewniają bezpieczeństwo.

– Rynkami finansowymi targają duże emocje. Jest dużo niepewności, ale nie przykładałbym większej wagi do krótkoterminowych wahań na złotym. Jest na rynku wielu spekulantów, ale mamy NBP, który będzie interweniował w razie potrzeby – komentuje sytuację główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk.

– Już nie widać kolejek na stacjach paliw. Jeśli chodzi o wybieranie gotówki, wszystko wróciło do normy – wskazuje ekonomista Pekao. Ocenia, że gdy sytuacja za wschodnią granicą i na rynkach finansowych się uspokoi, kurs euro może wrócić w okolice 4,40 zł.

Co z euro w Polsce?

Wybuch wojny w Ukrainie i zawirowania wokół złotego odświeżyło temat wejścia Polski do strefy euro.

– Jeszcze kilka lat temu byłem przeciwnikiem przyjęcia waluty euro – mówi dr Bławat z katedry bankowości, ubezpieczeń i ryzyka Akademii Leona Koźmińskiego (ALK). Przypomina, że wtedy Europa miała wiele własnych problemów. Mówiło się też o zagrożeniu rozpadem strefy euro.

– Teraz dołączenie do krajów posługujących się wspólną walutą rozwiązałoby wiele naszych problemów. Nie zastanawialibyśmy się, czy nasze oszczędności w wyniku wojny w Ukrainie mogą stracić na wartości. Jest to dobry moment, żeby wrócić do tematu euro. Myślę, że więcej osób w obecnej sytuacji mogłoby przychylniej patrzeć na tę opcję – uważa ekspert ALK.

comments icon0 komentarzy
0 komentarze
226 wyświetleń

Napisz komentarz…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *