W Polsce jest już 1,4 mln uchodźców z Ukrainy. Media pełne są zdjęć uciekinierów zza wschodniej granicy koczujących na dworcach. Na warszawskim Torwarze wolontariusze ledwie nadążają z pomocą. Brakuje wszystkiego – maseczek, leków, nie ma gdzie przechowywać posiłków. A uchodźcy w dalszym ciągu napływają i będą napływać.
Ilu uchodźców jest w Polsce? Ilu jeszcze możemy przyjąć?
Część osób wyjeżdża za granicę, jesteśmy trochę państwem tranzytowym, ludzie przekraczają granice i jadą dalej. W tej chwili mamy w Polsce 800-850 tysięcy uchodźców – mówił w RMF FM prof. Maciej Duszczyk, specjalista od migracji z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.
Wszystkie kryzysy migracyjne pokazują, że w pierwszej fali uciekają ci, którzy są elementem sieci międzynarodowej, gdzie mają znajomych i przyjaciół. To nie musi być rodzina, wystarczy, że mamy kogoś znajomego i dzwonimy do niego. Na granicy teraz mamy coraz więcej ludzi, którzy nie mają tego typu kontaktów. Oni wysiadają na granicy i potrzebują pomocy od wszystkich. W drugiej fali są osoby, które również uciekają przed bombami, duża część z nich ma traumę – dodaje Duszczyk
Zdaniem eksperta może niedługo dojść do sytuacji, w której to potrzebne będzie stosowanie polityki relokacyjnej. I to w obrębie całej UE. Zwłaszcza, że liczba uchodźców będzie rosła. –Zgadzam się z tymi statystykami Komisji Europejskiej, która mówi o tym, że prawdopodobnie w najbliższych tygodniach, ewentualnie miesiącach to jest liczba między 4 a 5 milionów wszystkich Ukraińców, którzy wyjadą z Ukrainy, około 10 procent tamtego społeczeństwa. Natomiast jeżelibyśmy mieli pogorszenie sytuacji, takie naprawdę dramatyczne, to wtedy prawdopodobnie ta liczba będzie jeszcze większa o kilka milionów.
Mamy już kryzys humanitarny
Państwo polskie nie stać na przyjęcie wszystkich potrzebujących schronienia. Już teraz sytuacja jest dramatyczna. Mamy kryzys humanitarny – mówi Duszczyk, który polega na tym, że tylko i wyłącznie wydolnością całego państwa – tak naprawdę ludzi, wolontariuszy, społeczeństwa, te osoby mają zapewnione – dach nad głową, jedzenie i podstawowe rzeczy.
Gdyby nie społeczeństwo, gdyby nie dziesiątki tysięcy polskich rodzin, które nagle do swoich domów zaprosiło obcych dla siebie ludzi, albo bardzo mało znajomych, znajomych znajomych, plus wolontariusze, którzy robią świetną robotę na dworcach – też w Przemyślu, ale na Dworcu Centralnym czy Wschodnim – ja tam jestem codziennie i patrzę jak ta praca się tam odbywa, to jest po prostu niesamowity ruch społeczny – to byśmy mieli dzisiaj katastrofę humanitarną, trzeba to sobie bardzo jasno powiedzieć. Jeżeli ja słyszę wczoraj, też potwierdzone przez posłów, że wojewoda nie był w stanie dostarczyć żywności na Torwar, gdzie jest 500 osób i ta żywność jest dostarczana tylko i wyłącznie przez wolontariuszy ze zbiórek osób, które przywożą tam jedzenie, kiedy słyszę o tym, że dzisiaj w bardzo różnych miejscach wolontariusze z Nadarzyna mówią o tym, że nie przewidziano tam na razie żadnego wsparcia gastronomicznego, to gdyby nie nasze odruchy, to byłby dramat – dodaje rozmówca RMF FM.
Dlatego tak istotne jest wprowadzenie polityki relokacyjnej w obrębie całej UE. Inne kraje członkowskie również powinny wziąć odpowiedzialność za uchodźców. Inaczej dojdzie do katastrofy humanitarnej.
Źródło: RMF24