10 grudnia wiceminister sportu Łukasz Mejza poinformował, że zawiesza swój udział w pracach ministerstwa. Wystąpił również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich.
Mejza zawiesił swój udział w rządzie w związku z materiałem opublikowanym przez portal Wirtualna Polska. Zdaniem dziennikarzy „firma Łukasza Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Obecny wiceminister sportu osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa – 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia”. Firma reklamowała się sloganem „Leczymy nieuleczalne„.
Minister zapowiedział sądową walkę w obronie swojego dobrego imienia.
Jakież było zdziwienie tydzień później, gdy pojawił się on w Sejmie podczas głosowania nad budżetem 2022 i ustawą „Lex TVN”. Obóz władzy wygrał te głosowania. Niezwykle ważne dla rządzących.
Zastanawia tylko jedno. Czy urlopowany Łukasz Mejza miał prawo znajdować się wtedy w Sejmie? Brać udział w głosowaniu?
Drugie, równie intrygujące, pytanie – w jakim celu poseł zawiesił swój udział w pracach ministerstwa? Zdaniem posłów Lewicy, którzy przeprowadzili kontrolę w Ministerstwie Sportu i Turystyki, od momentu objęcia stanowiska, czyli 21 października, minister ani razu nie pojawił się w pracy. Więcej, nie ma śladu jego działalności w resorcie.