Biznes

Co dzieje się z pieniędzmi ze sprzedaży CO2? Chodzi o miliardy złotych


25,3 mld zł wyniósł dochód Polski z tytułu sprzedaży praw do emisji CO2. Pod tym względem jesteśmy zdecydowanym liderem w Europie.

Handel uprawnieniami do emisji jest jednym z tzw. mechanizmów Kioto. W ramach Protokołu z Kioto z 1997 r. uzgodniono, że handel emisjami jest jednym z kluczowych mechanizmów służących trwałej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Tym samym przeciwdziałaniu zmianom klimatu.

Wprowadzony w 2005 r. system handlu emisjami Unii Europejskiej (EU-ETS) stanowi podstawę największego jak dotąd na świecie rynku emisji dwutlenku węgla. Jest to główny element polityki klimatycznej w UE. Ma on na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych z zakładów energetycznych i przemysłowych a także wewnątrzeuropejskiego ruchu lotniczego. W sposób jak najbardziej opłacalny na zasadach rynkowych.

UE ustala limit ilości CO2, który może być emitowany. Za każdą tonę CO2, którą firma emituje, musi być w stanie przedstawić uprawnienie do emisji, tzw. EUA (European Union Allowance). Jedno EUA uprawnia jej posiadacza do emisji jednej tony CO2 do atmosfery. Ilość EUA wydanych przez UE zależy od pułapu. Oznacza to, że cel w zakresie emisji jest od samego początku określony przez wydaną ilość. Im niższy pułap, tj. im mniej EUA w obiegu. Tym większa wartość przypisywana EUA i zachęta do inwestowania w technologie przyjazne dla klimatu, tj. technologie o niskiej emisji CO2. EUA są zbywalne, tzn. cena certyfikatów zależy od wzajemnego oddziaływania podaży i popytu. W przypadku przedsiębiorstw o niskich kosztach unikania emisji CO2 właściwym rozwiązaniem może być sprzedaż nadwyżki EUA na rynku. Inne przedsiębiorstwa, których koszty uniknięcia emisji jednej tony CO2 przekraczają cenę EUA, mogą kupić dodatkowe uprawnienia na rynku. W ten sposób emisje CO2 są oszczędzane dokładnie tam, gdzie jest to możliwe z ekonomicznego punktu widzenia przy najniższych kosztach.

Polska na pierwszym miejscu

Choć na lata 2021-2030 przypadać ma średniorocznie 88,4 mln uprawnień do sprzedaży na aukcjach, to Polska sprzedała w ub.r. uprawnienia do 105,29 mln ton. Część z nich pochodziła z niewykorzystanej puli z poprzednich lat. Zgodnie z danymi systemu ETS, w 2021 r. Polska dostała za sprzedane uprawnienia 5,59 mld euro. Na drugim miejscu są Niemcy z 5,3 mld euro. Na trzecim Włochy z 2,51 mld euro, a na czwartym Hiszpania z 2,48 mld euro. Polska sprzedawała nawet drożej niż Niemcy, bo średnia cena wyniosła 53,1 euro za uprawnienie, a w przypadku Niemiec – 52,50 euro.

Jak podaje Business Insider uprawnienia rząd sprzedaje, ale muszą je kupować i umarzać m.in. polskie elektrownie. Wydają na to fortunę. Zdaniem ekspertów koszt zakupu uprawnień stanowi już 61 proc. ceny energii elektrycznej w Polsce. Elektrownie kupują uprawnienia na giełdzie EEX w Lipsku. De facto kupują je w większości od polskiego rządu, więc jest to nieformalne opodatkowanie.

System handlu uprawnieniami do emisji CO2 zakłada, że państwa członkowskie połowę środków ze sprzedaży uprawnień wykorzystywały na cele środowiskowe.

Jak to wygląda w naszym przypadku?

Z danych Ministerstwa Klimatu i Środowiska wynika, że z łącznej kwoty wpływu 25,29 mld zł, 988 mln zł zostało przekierowane na Fundusz Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji.  8 mln zł dostał Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE). Natomiast 4 mln zł Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) na pełnienie funkcji krajowego operatora Funduszu Modernizacyjnego.

Stanowi to niespełna 4 proc. kwoty wykorzystanej zgodnie z zaleceniami UE.

Gdzie jest reszta?

Państwa powinny przeznaczyć środki na niskoemisyjną transformację, ale… nie muszą.  W rezultacie, od lat giną one w budżecie państwa.

Jak mówi Paweł Musiałek, ekspert Klubu Jagiellońskiego: – wydatki covidowe spowodowały jednak, że pojawiła się konieczność rekompensowania podwyżek cen z innych źródeł. Mamy tarcze antyinflacyjne: pierwsza zmniejszyła wpływy budżetu o 10 mld zł a druga o kolejne miliardy. Rząd zdecydował się ciąć podatki i tym samym obniżyć ceny, które wynikają po części ze wzrostu cen uprawnień. Pieniądze z uprawnień do CO2 poszły do budżetu i stąd idą na finansowanie skutków właśnie wzrostu CO2.

Dr Rafal Parvi, ekspert z Wyższej Szkoły Bankowej w Opolu dodaje: –  Przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji trafiają do budżetu i mogły być od lat wykorzystywane na odnawialne źródła energii. Jak na razie środki te trafiają m.in. na programy Mój Prąd i Czyste Powietrze.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przekazał w 2021 r. 1,76 mld zł na program „Czyste powietrze”, czyli na ograniczenie tzw. małej emisji i termomodernizację domów. 500 mln zł poszło na program „Mój prąd”, czyli realizację rozwoju fotowoltaiki na prywatnych domach.

W 2022 r. kwota na te programy wzrośnie do 1,95 mld zł na „Czyste powietrze” i 660 mln zł na „Mój prąd”. Zwiększenie kwoty wynika właśnie z galopujących cen uprawnień do CO2.

Źródło: Business Insider

comments icon0 komentarzy
0 komentarze
70 wyświetleń

Napisz komentarz…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *